W teatralnej sali panował mrok, który nagle został rozdarty przez przerażającą muzykę i ostre światła reflektorów. Na scenie pojawiła się kobieta leżąca na łóżku, związana pasami. Wszyscy zamarliśmy w skupieniu, z zaciekawieniem czekając na ciąg dalszy. Obserwowaliśmy szamoczącą się kobietę i pielęgniarkę siedzącą obok, beznamiętnie przyglądająca się zmaganiom biedaczki.
Początek spektaklu pt. „Balladyna – kwiaty ciebie nie obronią” był nudny, ale nagle kobieta została uwolniona i przedstawione zostało jej życie. Miała ona siostrę i matkę. Pewnego dnia w ich domu pojawił się starszy mężczyzna ze swoim synem, który miał poślubić jedną z panien. Ciąg dalszy tej dramatycznej historii oparty został na romantycznej tragedii Juliusza Słowackiego pt. „Balladyna”. Była więc w nim zazdrości, kłamstwo, chciwości, rządza i pożądanie, czyli wszystkie uczucia, które można zaobserwować współcześnie.
Ktoś mógłby powiedzieć, po co jechać do teatru skoro można przeczytać książkę? My – to znaczy uczestniczki projektu RUWNAJ jednak wolimy tę formę obcowania ze sztuką.
tekst: Paulina Pilip